I mamy oficjalne wyniki Beskid Hero 2019. Tak więc niedzielny, szybki wyścig ukończyłem na trzecim miejscu, z czego bardzo się cieszę! Suma czasów z soboty i niedzieli tegorocznej imprezy na zboczach Góry Żar, przełożyła się z kolei na 4 miejsce w generalce klasy PRO. Wynik dobry, ale jak wiadomo czwarte miejsce… to niestety to zdecydowanie najmniej lubiane.

No ale podsumowując całą imprezę, to muszę ogólnie stwierdzić, że była świetna walka. Piątkowy prolog 1 nie poszedł jednak totalnie po mojej myśli. Zaczęło się od słabego poczucia trakcji, a skończyło tym, że kompletnie pogubiłem się na trasie. W efekcie błądziłem gdzieś po lesie, żeby wrócić na właściwy tor.
Udało się, ale kosztowało mnie to dobre kilka minut, co oczywiście miało swoje odbicie w wynikach – miejsce 8. Do drugiego przejazdu przygotowałem się już jednak zdecydowanie lepiej. Poprawiliśmy ustawienia, skupiłem się maksymalnie na podążaniu za danymi taśmami, dzięki czemu wskoczyłem na piąte miejsce.
Dzień pierwszy podsumowałabym jako zdecydowanie największe piekło podczas całej imprezy. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i w klasie PRO zaserwowali nam trasę, na której po prostu było co robić. Spodziewałem się co prawda nieco większej ilości potoków, ale były za to podjazdy, w tym ten naprawdę spory w okolicach startu.
Sama rywalizacja podczas dnia pierwszego zaczęła się dla mnie od przygody, w postaci niefortunnego wbicia się gałęzi w okolice półek zawieszenia. Dziadyga tak się wbiła, że nie szło jej wyciągnąć. Męczyłem się z tym dobre kilka jak nie kilkanaście minut. W tym czasie wyprzedziło mnie sporo riderów, tak więc realną walkę rozpocząłem z dość odległej pozycji. Mimo to udało mi się pozbierać i dotrzeć do mety na piątym miejscu.
W niedzielę czekał nas wyścig na tej samej trasie, ale w drugą stronę. Było więc zdecydowanie szybciej, bo nie musieliśmy katować tylu trudnych podjazdów. Ten dzień mogę powiedzieć, że poszedł w pełni po mojej myśli i dość gładko.
Trzymałem równe, szybkie tempo. Obyło się bez dłuższych przestojów i długiego rzeźbienia sekcji, co w rezultacie pozwoliło mi zarejestrować się na mecie na 3 miejscu. Suma czasów i duża strata z dnia drugiego ostatecznie pozwoliły mi zająć 4 miejsce w klasie PRO.
Całą imprezę podsumowuję mocno na plus! Po zeszłorocznym pechu i wycofaniu się z zawodów, w tym roku poszło znacznie lepiej, a sama jazda i walka z chłopakami dały mi mnóstwo radochy oraz satysfakcji. Sam teren imprezy to naprawdę mistrzostwo świata.
Momentami można się było poczuć jak na jakichś zawodach w Rumunii 😉 tak więc liczę na powtórkę za rok, a teraz póki, pora myśleć o kolejnym starcie, jakim będą zawody Charlotta Enduro Extreme. To będzie mój pierwszy start w tych zawodach przez co cieszę się niesamowicie!
fot. Łukasz Kręcichwost
—
Oskar#6