Mój pierwszy występ na Charlotta Enduro Extreme określiłbym jako słodko-kwaśny. Dlaczego?
Jadąc do Ustki byłem bardzo mocno nakręcony, bo o imprezie nasłuchałem się bardzo wiele dobrego. Przegląd materiałów foto i video od BORNTOMX z zeszłorocznej edycji dodatkowo podsycały apetyt. Sama impreza zaczęła się dla mnie bardzo dobrze. Trasa sobotnich, prologowych zmagań była dosłownie skrojona pode mnie.
Znalazło się na niej wszystko to, co lubię jeździć i w czym czuję się pewnie. Podzieloną na 4 etapy rywalizację finalnie udało mi się zakończyć z drugim wynikiem w kwalifikacjach oraz z 4 miejscem w finale. Sobotni start zaliczam więc do bardzo udanych. Wszystko układało się mniej więcej po mojej myśli, tor był po prostu świetny i bywały momenty, że można było poczuć się na nim jak na jednej z tras Mistrzostw Świata SuperEnduro. Przeszkody naprawdę robiły wrażenie, także było po czym jechać, a publika miała co oglądać.
Niedzielny wyścig terenowy, czyli 3h cross-country to już inna bajka. Nie będę ukrywał, że nie do końca czułem ten klimat CC, bo liczyłem w sumie na coś bardziej w stylu Hard Enduro. Trzymanie gazu jednak było. Starałem się napierać z całych sił. Wszystko byłoby jednak dobrze, gdyby nie fatalna gleba jaką zaliczyłem na trzecim okrążeniu. Na sekcji takich jakby whoopsów było dość mocno zakurzone i nie zauważyłem konara znajdującego się na jednym z garbów. Przypłaciłem to efektowną katapultą z motocykla. Prędkość była spora i oberwałem dość mocno.
W tym miejscu wielkie, naprawdę wielkie podziękowania dla chłopaków Pawła i Jacka. Pomimo tego, że sami brali udział w wyścigu i walczyli o jak najwyższe lokaty, widząc mój wypadek bez zastanowienia przerwali walkę i pomogli mi bezpiecznie opuścić tor, bo sam byłem mocno otumaniony po glebie. Piękna postawa przez co Panowie ogromny szacunek dla Was – dziękuję!
Wstępna diagnoza w karetce – złamane żebro/żebra. Do tego doskwierający ból w odcinku szyjnym, co też nie nastrajało zbyt pozytywnie. Dzisiaj już wiem, że skończyło się na solidnym poturbowaniu, więc można powiedzieć, szczęście w nieszczęściu. Nie ukończyłem rywalizacji, ale względnie jestem w jednym kawału. No cóż, nie zawsze wszystko układa się zgodnie z planem.
Cieszę się jednak, że poznałem tę imprezę i do kolejnej postaram się przygotować lepiej. Na chwilę obecną liczę, że ból szybko ustąpi i że będę mógł w niedługim czasie powrócić do treningów i przygotować się na Hard Enduro Cegielnia.
Oskar#6
Jeden komentarz Dodaj własny