Długo wyczekiwany przeze mnie (no i jak podejrzewam przez wszystkich miłośników Hard Enduro w Polsce) weekend za mną! Przebiegł on pod hasłem ostrego ścigania w Hero Challenge. Zawody pomyślnie ukończyłem i dojechałem do mety na 17 pozycji w klasyfikacji PRO.

PROLOG:
Wyścig główny poprzedziły 2 przejazdy na trasie prologu + prolog wieczorny dla najlepszych 27 zawodników. Pierwsza część zmagań przebiegała po szybkiej pętli, na której mieliśmy sekcje po piaszczystym motocrossie, twardym torze MX, ale też musieliśmy przeprawić się przez długi pas kamieni, tor superenduro oraz imponujące rury. Generalnie trasa była szybka, ale o popełnienie błędu nie było trudno. Pierwszy przejazd pojechałem pewnie i zająłem 12 miejsce. W drugim, po poznaniu już toru, odkręciłem jeszcze mocniej i generalnie poprawiłem swój wynik o 4 sekundy. A wszystko to z wywrotką po drodze. Mogło więc być lepiej, no ale tragedii też nie było. Drugi przejazd dał mi ostatecznie 18 miejsce, bo nie tylko ja poprawiłem swój czas, ale najważniejsze było dla mnie to, że dostałem się do Super Finału Prologu.

Ta część wyścigu w centrum miasta była niesamowita. Z wielką oprawą i wielkimi emocjami, a sama rywalizacja miała charakter eliminacji. Początkowo startowaliśmy trójkami, z czego dwóch riderów awansowało dalej, a jeden odpadał. Startowaliśmy wspólnie z bramki motocrossowej i do pokonania mieliśmy hopkę supercross, techniczne głazy, belgi, później przeprawialiśmy się przez halę, gdzie było trochę opon, zaliczaliśmy tam nawrót z matrixem i na pełnym gazie wracaliśmy do mety, na którą wskakiwaliśmy przez ostrą hopę. Był to naprawdę mocny sprint, ale udało mi się pomyślnie dotrzeć do półfinałów. Tam starłem się z Billy Boltem, Manuelem Lettenbichlerem i Teodorem Kabakchievem. Startowaliśmy wszyscy w czwórkę, z czego dwójka odpadała. Tam triumfował Bolt i Letti. Ogólnie byłem bardzo zadowolony z występu, bo 18 miejsce z prologów porannych, zamieniłem na wysokie miejsce 7.

FINAŁ
Do startu przystąpiliśmy wspólnie. Początkowo mieliśmy startować pojedynczo aż do 27 miejsca, ale ostatecznie startowaliśmy razem. Ja ruszyłem bardzo pewnie i początkowo zajmowałem pozycje w przodzie. Pierwsze okrążenie było moim najszybszym, bo poniżej 29 minut. Sama trasa nie była dla mnie trudna pod względem technicznym, ale podobnie jak przed rokiem najbardziej zabójcza była długość wyścigu i tempo. Po drodze musieliśmy pokonać dwa tory motocrosswe, było kilka podjazdów, w tym zupełnie nowych, próba enduro przez las, sekcja kamieni, w której po kilku przejazdach wytyczyła się czysta linia przejazdu i znane już z prologu super enduro. Był też zdradliwy podjazd na hałdę, gdzie nawierzchnia miała konsystencję pudru. Nie było jednak w tym wyścigu Mistrzostw Świata Hard Enduro żadnych miejsc na odpoczynek. Piekielne tempo od startu aż do mety. Sprawy nie ułatwiała też wysoka temperatura. No ale bez wymówek wykręciłem swoje 7 okrążeń. Obyło się bez przygód, ale zabrakło motocrossowej kondycji na 3 godziny. Z każdym okrążeniem byłem nieznacznie wolniejszy. Ostatecznie zająłem 17 miejsce w klasie PRO.

Ze swojego startu jestem zadowolony!

ATMOSFERA
Hero Challenge to jednak nie tylko wyścig. To była też wyborna atmosfera, niezliczona ilość zbitych piątek, mocny polski doping podczas wyścigu i ciekawe rozmowy w padoku. Dziękuję wszystkim za wsparcie, każdą wspólną forteczkę i słowa zagrzewające do walki! Organizatorom gratuluję natomiast przygotowania trasy, bo zarówno ona, jak i całe zaplecze było po prostu – mistrzowskie. Jak na Mistrzostwa Świata przystało! A mojemu tacie gratuluję dodatkowo wyniku. Zawody skończył jako 3 w stawce Expert Masters.

fot. Krzysztof Nykiel