Choć wydawało się, że po kontuzji z roku 2016 pozostało już tylko złe wspomnienie i spory bagaż wniosków, to niestety nie jest wszystko. Wypadek, w wyniku którego porządnie poturbowałem sobie lewą nogę, pozostawił po sobie także ślad w postaci śrub w kościach.
Oczywiście tymczasowo. Biorąc pod uwagę mój kalendarz startów, który ze względu na zaangażowanie w Hard Enduro i SuperEnduro trwa niemal cały rok, trudno było wybrać odpowiedni termin. Stąd ponad rok temu zapadła decyzja o terminie w styczniu 2018 po eliminacji MŚ w Riesa, który wydawał się najdogodniejszy. We wtorek przeszedłem więc operację ich usunięcia, przez co z pewnością jestem już lżejszy o kilka gramów. Wszystko przebiegło bardzo pomyślnie. Wiadomo, noga sama w sobie boli, ale to normalne.
W tym miejscu chciałem bardzo serdecznie podziękować obsłudze Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu, a szczególnie lekarzom i pielęgniarkom oddziału ortopedii oraz mojemu przyjacielowi za niezbędne wsparcie na tym etapie. Bez Waszej fachowej pomocy na pewno nie doszedłbym tak szybko do sprawności po tamtym wypadku, a teraz po usunięciu śrub wiem, że naprawdę ten rozdział mogę w pełni zamknąć za sobą i dalej koncentrować się na tym, co tak bardzo kocham.
Co teraz? Minimum 1,5 tygodnia o kulach i spokojnego gojenia, później rehabilitacja i powrót do treningów i jazdy na moto. Dość sporo tego, a zegar do kolejnej rundy Mistrzostw Świata SuperEnduro tyka nieubłaganie. Szczerze chciałbym wystartować, tym bardziej biorąc pod uwagę zadowalające wyniki. Ten start byłby moim pierwszym startem w karierze w trzeciej eliminacji mistrzostw świata. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że po sporym okresie przerwy od treningów na torze, przygotować się do tej rundy będzie bardzo trudno. Moja obecność tam na dzień dzisiejszy stoi pod znakiem zapytania, ale nie tracę dobrego nastawienia. W końcu do Malagi jeszcze 29 dni także zobaczymy.
Oskar#6